wtorek, 30 września 2014

nowości

pani z Matchu nr 3 wystawiła mnie, ważniejsze było pieczenie chleba na obiad niż rozmowa ze mną.
Dziś mam podejście nr 2. ale nastawiona jestem na nie i już. nigdy nie będzie marnował mojego czasu. Szczególnie że zeszli mi z profilu, więc ciekawe czy w ogóle się pojawią.

Mam też match nr 4. Powiem jedno: jest co raz lepiej! tak to ironie. Rodzinka spod NY, dokładnie 32 minuty pociągiem. teraz zaleta rodzinki: 4 dzieci. starsi chłopcy: 6 i 5 lat i roczne bliźniaki(F i M):)
Noo bombowo. zajechałabym się.

EDIT!
rozmowa z matchem nr 3 całkiem spoko. W zasadzie po prostu się poznawałyśmy. Ja byłam raczej negatywnie nastawiona po tym jak mnie wystawiła, więc bez zbędnym emocji się obyło. Babka wydaje się spokojną, rodziną kobietą. Myślę że jest to fajna, aktywna rodzina. Na koniec niby powiedziała że następnym razem pogadam z mężem i ich Au Pair(Polką z Bydgoszczy:)). Jednak mam odczucie, że nie będzie następnego razu. Chyba szuka kogoś z lepszymi zdolnościami językowymi. Dodatkowo zeszła mi z profilu dzień przed rozmową, więc chyba rozmowa była tylko gestem uprzejmości:)

rodzinka nr 4 na maila nie odpisała, po prostu zeszła z profilu. Więc czekam dalej:)
sobota, 27 września 2014

do trzech razy sztuka?

Mam trzeci match. Nie chce zapeszać i w ogóle ale póki co jak na tak słabą ilość mam całkiem niezłe lokalizacje. Tym razem odezwała się rodzinka dokładnie z tej samej lokalizacji co pierwszy samotny ojciec.
Czyżby Californio przybywam? niezapeszamniezapeszamniezapeszam!
Jutro mam rozmowę i umrę ze stresu.
Trochę dużo dzieci, bo aż trzech chłopów jest. wiek 1,4 i 8. Ten 8 nie bardzo mi pasi, bo co się z takimi chłopakami robi? I have no idea! jutro po rozmowie dopisze co i jak:>
środa, 10 września 2014

second match

Więc po ponad dwutygodniowej przerwie doczekałam się drugiej rodzinki. Pierwszy raz nie mogę opisać swoich uczuć gdy weszłam na room i zobaczyłam, że jakaś rodzinka jest mną zainteresowana.
Tym razem to rodzinka z Texasu, okolice Austin. Jak już przywykłam do myśli, że będę paść owce, zaganiać krowy i bzykać się z kowbojami na sianie, okazało się że to jednak miasto. Sklepy, restauracje i inne takie miastowe sprawy.  Wczoraj miałam pierwszą rozmowę. Byłam zaskoczona, że matka( z nią gadałam) nie miała żadnych pytań przygotowanych chciała mnie po prostu poznać. Po godzinie rozmów o wszytskim i o niczym, od razu powiedziała że chce się umówić na drugą rozmowę i wyśle mi maila.
Byłam szczęśliwa, bo kobieta wydawała się babką na luzie, otwarta i w ogóle taka miód i orzeszki. Jednak prawda jest daleka od cudu. Ale od początku. Rodzinka:
matka: Dunka, pracuje w domu
ojciec: Amerykanin, branża IT
Od 14 lat małżeństwo, mieszkali w NJ, ale gdy dowiedzieli się że zostaną rodzicami bliźniaków przeprowadzili się do Texasu. Mają obecnie Au Pair która po 2 miesiącach szuka rematchu. Stwierdziła że chce do starszych dzieci jednak.
Bliźniaki: chłopczyk i dziewczynka, grudniowe dzieciaczki.
Podczas rozmowy jak już mówiłam był miód i orzeszki. Jednak o cudzie mogłam zapomnieć gdy dostałam maila. mail zawierał 3 pliki. W pierwszym znalazłam reguły, które niby musiała spisać bo agencja jej kazała. Reguł na 4 strony. Reguły jak dla mnie nie dotyczące członka rodzina jakiego niby szukają a zwykłego pracownika, który no niestety musi mieszkać w ich czystym i pięknym domu. Następny plik to używanie auta. Cała strona o tym że mają auta dzierżawione, więc muszę używać ich rozsądnie. Używanie auta na dotarcie do miasta gdzie chce spędzić kilka godzin jest bez sensu(???).  Kolejny plik o dzieciach. Jak mnie zapewniła mój rozkład będzie od 7 do 15 od poniedziałku do piątku. Czasem od 10 do 18. Jednak okazało się że czasem oznacza : w zależności czego będę ja mama dzieciaków potrzebować w danym tygodniu.
Tak więc cudu nie ma. Inne Au Pair mają podzielne zdanie. Jedne mówią że szczęście inne że nie warto.
a ja? no myślę, rozmyślam, analizuje. Czekam na drugą rozmowę bo się umówiłyśmy jeszcze przed przeczytaniem tych plików. Zobaczymy jak to będzie. Ale raczej jak to się mówi żegnajcie długaśnie colty!