czwartek, 26 marca 2015

OSTRO SIOSTRO

Chyba każdy zna uczucie przejedzenia. Granica jest cienka i łatwa do przekroczenia. Jednak gdy się ją przełamie jedyne na co ma się ochotę to zwymiotowanie.
Wystąpiło to u mnie. Jednak nie fizycznie a psychicznie.
Zapewne większa połowa z Was zaciera ręce i przygotowuje kąśliwe, ironicznie (lub bardziej prawdopodobne)  głupie komentarze pod postem. Co złe pisać nie będę bo przy pisaniu książki na podstawie bloga i tak bym to pominęła. Nijak by się to miało to pięknej różowej, brokatowej okładki( cała ja!).

Dawno nie pisałam więc trochę się nazbierało. Połowę zapomniałam drugą połowę ominę, więc napiszę o trzeciej połowie. Ostatni weekend(21-22.03): z rzeczy ważnych to zaczęliśmy wiosnę. Mniej ważne odwiedziła mnie O. Po weekendzie humor mi się poprawił, przypuszczam jednak że to zasługa rozpoczęcia wiosny niż odwiedzin cudownej i błyskotliwej( a jak ładnej- mój tata też tak sądzi, how creepy it is?:) Rozwodzić się o cudowności O., nie będę bo jeszcze zepchnęłabym swoją osobę z pierwszego planu. Było jadło, był drink, byłyśmy my mało odważne, były laski ubrane jak prostytutki, była grupa nastolatków ubrana jak do kościoła z dziewczynami które zapomniały spodni. Było kino(Kopciuszek z przesadzoną grą aktorską, która bardzo wpasowała się w klimat weekendu). Było poszukiwanie auta na parkingu. Z cyklu dobra rada Gie: Oprócz zapamiętania oznaczenia miejsca parkingowego jak L1 C, zapamiętajcie który to parking(A, B itd). Był także sernik w Cheescake Factory. Żeby trochę słodko było(no może nie tak jak pożarty sernik) to nigdy nie spodziewałabym się że można spotkać kogoś tak pasującego do Ciebie. z O. różnimy się pod wieloma względami ale z wielką łatwości przychodzi nam spędzać ze sobą czas(no okej, dla niej to udręka bo cytując jakże 'kąśliwy' komentarz " jestem ostatnią Polką z jaką chciano by się tu przyjaźnić', ale O. jest dobrą personą i robi dobre rzeczy jak kolegowanie się z najgorszą Polką w USA). Co lubię najbardziej w O.? że po czasie z nią czuję się natchniona.
Jadłyśmy o tu!, danie:  Chicken Porcini Penne . Grilled Chicken, Sun Dried Tomatoes, Black Kale, Shitake Mushrooms, Porcinni Cream Sauce. Popijając drinkiem.
Polecam restauracje jak i danie oraz przystojnego kelnera którefo nazwe "take your time". No śpieszno to mu nie było:)
Lubię swoja krzywą twarz na tym zdjęciu. Choć wyszła dosyć symetrycznie, ale to dzięki wspaniałej O.!

Byłam też uczestnikiem świetnego biegu Color RAD RUN, pieniążki z biegu poszły na Autystyczne Dzieci więc nie jestem złym człowiekiem(dobra, dopiero na biegu dowiedziałam się na jaki cel idą pieniądze, i mimo wszystko pobiegłam!). Pokrótce, to biegłam i rzucano we mnie proszkiem na zmianę z laniem kolorowej wody. Było głupkowato i przez to fajnie. Na biegu miałam też randkę. Przystojny chłop o niebywałych manierach. Jakże ja kocham silnych, pewnych siebie mężczyzn którzy nie boją się przewracać/popychać dzieci będących na ich drodze do wygrania dla mnie wyścigu. Niestety liczba poobijanych dzieci była niesatysfakcjonująca moją osobę więc odpuściłam tego pana.
Nie nie było to łatwe do zmycia.

byłam sportowym cackiem hosta, więc moja mina odzwierciedla wyrażenie "Kurwa i jak ja teraz mam wsiąść do samochodu".


W telegraficznym skrócie: egzamin praktyczny na prawo jazdy zdany, czekam na magiczną kartkę dzięki której stanę się obywatelem ameryki. Do prawka potrzebny był mi Social Security Number, więc już poważnie się tu osiedlam jak widzicie.
Miało być więcej, ale jak już mówiłam zapomniałam o trzeciej połowie tego co się wydarzyło.

ahoj załogo.
Jeszcze sentymentów trochę.
Dziwne jest to że mimo że było/jest(zależy od dnia) mi tu dobrze, dopiero wyjeżdżając dowiedziałam się jak bardzo kocham całą moją rodzinę(nawet młodszego z dwóch starszych braci, brata) i jak mi ich poniekąd wszytskich brakuje. Atmosfery jaką ta moja szalona, nienormalna rodzinka tworzy. Mimo że mam cudowną host rodzinę, dziecko jest jak moje, a Host rodzice jak moi rodzice co za pokręcony ale jak najbardziej odpowiadający mi układ.
Dobra żartowałam, chciałam żeby im się miło zrobiła w tej zakłamanej pełnej złodziei Polsce. 




wtorek, 10 marca 2015

NAJWIĘKSZE ROZCZAROWANIE AMERYKĄ I AU PAIRowaniem

Może zacznę od tego że miniony weekend spędziłam podróżując(chociaż boli mnie serce piszą słowo podróż, dlaczego? czytaj jełopie dalej!). Cztery Polki wybrały się do Big Sur. GieeS., O., J. i P.. Oprócz P każda jest AuPairką, najmłodsza J ma najdłuższy staż tutaj bo jej dwuletni kontrakt dobiega końca. P to koleżanka z Polski która odwiedziła ją na 1,5 tygodnia.  Zapewne obszerny komentarz wycieczki przeczytacie u mojej ukochanej towarzyszki O. , więc ja to pominę(jeśli ona nie opisze ze szczegółami naszej podróży to piszcie jej hejtowskie komentarze, nawet możecie jej grozić, a co będzie na prawdę trendy i fun? gdy napiszecie to jako Anonim. Ależ zabawa!). 
Więc ja tylko powiem że gdyby nie O., to weekend zaliczyłabym to koszmarnych nieudanych i wolałabym siedzieć w piwnicy zamknięta z 10 dzieci lub u rodziny F. (sorrki, ale musiałam:D). 
Moje i O. rozumowanie słowa "podróż, trip" jest zupełnie inne od tego J. i P. 
Jak to wyglądało: jadąc highway numer 1 zatrzymywaliśmy się na każdym możliwym miejscu! Kto jechał tą drogą wie, że miejsce na zatrzymanie się tam jest co 3 sekundy(i nie żartuje!). Rozumiem, było pięknie ale ludzie woda i piasek nie zmienia się co 3 sekundy. Było to nużące i denerwujące. 
Po dotarciu do hotelu była godzina 9 p.m. i co powiedziały nasze 20 letnie współtowarzyszki 'przygody'- "idziemy spać bo jesteśmy zmęczone! " Czy ktoś sobie jaja ze mnie robi?
Ogólnie rzecz ujmując laski były bez planu! auto należało do J., więc ja tylko kilka jebanych tygodni przed napisałam jej co chciałabym zobaczyć(co poleciła mi moja hostka). 
Ominęłyśmy Monterey i tym samym Akwarium tam znajdujące się. Przez prześliczne artystyczne miasteczko Carmel przebiegłyśmy sprintem. Dziewczyny robiły sobie zdjęcia z bratkami. Tak, tak moi drodzy bratki są także w Polsce, ale najwyraźniej 'inne'.
Ale szczytem (nawet nie wiem czego bo to przekracza wszelkie granice) było zdarzenie ostatniego dnia. Pojechałyśmy do Parku Narodowego Pinnacles. Jest to typowe miejsce na hiking. 
Była godzina 4 pm. Po 7 musiałyśmy być w Santa Clara u mnie bo O., czekał jeszcze powrót do siebie(1,5h). Droga z Parku do mnie to 2 h(bez korków). Prosta matematyka? Otóż nie! Myślę, że koleżanki użyły niewłaściwej całki obliczając to w swoich pustych głowach. Odpowiedź na moje rozważania" w okolicach 5 musimy wyjechać". 
O 4 ruszyłyśmy z O., na hiking, dziewuchy zostały w tyle bo postanowiły jeść(o różnicach preferencyjnych jedzenia później bo to też ciekawe zagadnienie). O 4.35 zdecydowałyśmy się z O. wracać w dół żeby wyjechać o tej 5. (sorry za powtarzanie godzin i tłumaczenie jak do dziecka ale zaraz się przekonacie czemu tak a nie inaczej). Schodząc w dół spotkałyśmy oczywiście dziewuchy, otworzyłam zacne usta i powiedziałam że 15 minut w górę nic nie ma i musimy schodzić bo i tak nie zdążymy wejść na szczyt. Koleżanki postanowiły zobaczyć te 15 minut zobaczyć na własne oczy. 
To co następuje później to 1 godzina 40 minut czekania na nasze koleżanki. Nie , nie drodzy czytelnicy kondor ich nie porwał i nie zeżarł(a szkoda!), postanowiły one iść na szczyt. 
Więc z O., czekałyśmy na kamieniach obok auto bo tam nic nie ma innego. cudownie? 
(anegdotka: O., sprawdzała na gps J., jak daleko jest Park do Santa Clara. Jadąc już z powrotem J., nie pokwapiła się sprawdzić co za adres wpisała O., tylko wcisnęła GO i jazda. Tym samym gpsik poprowadził nas na drugi koniec mojego miast:)).
Jedzenie: otóż ja i O. uwielbiamy jeść. Podróż może być nie udana ze względu na miejsce, pogodę itp ale jak jest dobre jedzenie to wszystko jest cacy. Myślę że zaraz po osobach z którymi się podróżuje jest ważne jedzenie. W tej kwestii różnimy się okropniaście z J i P. One przez cały weekend jadły ciastka, chipsy, Sprite, żelki... 
Więc weekend był cudowny bo z O.. Jednak największym rozczarowaniem do tej pory były Polki w USA! Kolejny raz przekonuje się że AuPairki to kretynki(nie wszystkie, bo ja i O., całkiem spoko jesteśmy!). 4-5 lat różnicy w wieku to przepaść. Największym rozczarowaniem są AuPairki tutaj:)
Pochwale się jeszcze, że do swojej listy amerykańskich doświadczeń mogę dodać : motel amerykański. Nie było to zwyczajne doświadczenie(każda teraz powie, pfff ja też spałam w motelu.) Ale czy w Waszym motelu o 5 nad ranem ktoś postanowił uprawiać sex a pewnie wiecie że ściany w takich miejscach są w kartki papieru o gramaturze 25 gr. Dmuchniesz (nie dziewczynę a powietrze) i po ścianie!
Teraz zapodam zdjęcia. Pamiętajcie: "Zazdrość dupę ściska" więc nie oszczędzajcie się!
POLECAM WSZYTSKIM RESTAURACJE POST RANCH INN. WARTO WARTO!
Zaraz po O., najmądrzejsza istota poznana na naszej wyprawie.
Piękna i niezawodna O., (okej dodałam to zdjęcie nie po to, żeby oddać jej hołd, a po to by się pochwalić zdolnościami fotograficznymi!)
Zdjęcie na pocztówkę!

O. się nie odważyła rozebrać a ja tak!

Słabsze zdjęcie od tego pod spodem ale wyszłam szczupło!
Ładniejsze zdjęcie i wyszłam normalnie:>
NIESAMOWITY LUNCH W POST RANCH!
Coś dla podniebienia!
Moje-pork z jajeczkiem:>
Zupa cebulowa O.
jagnięcina:>
Było jak w niebie!
Tuna
To co tygryski lubią najbardziej: DESERY!
Mój czekoldowy.
O. cytrynowy.
Kawka dla O.



tak sobie czekałyśmy prawie 2 godziny na nasze gwiazdki

Nie wierzę co teraz napiszę ale po dwóch dniach przez mojego host dziecka byłam stęskniona, ale tylko do dziś kiedy to mnie ugryzła!

Następnym razem: uduchowiona ja!