Copyright © GieeS
Design by Dzignine
czwartek, 17 grudnia 2015

UŻALAM SIĘ BO JESTEM TAK ZAJEBIŚCIE SZCZĘŚLIWA!!



Dużo dziewczyn o tym mówi/mówiło że rodzina zmienia się w drugim roku jeśli z nią przedłużasz. Moja zmieniła się w momencie gdy mój związek zaczął przypominać poważny. Nie będę się nad nimi rozwodzić bo to nie ma sensu. Zacisnąć zęby i walczyć o swoje to jest to co zamierzam zrobić. Przynajmniej w tej minucie. Jestem rozchwiana emocjonalnie. Trochę 'siadła' mi psychika. Bardzo ciężko przychodzi mi cieszyć się z małych rzeczy. Nie, nie będę się użalać bo do takiego stanu mi jeszcze daleko. Ale wiem jedno to jak teraz żyję i co robię nie sprawia mi przyjemności ani satysfakcji. A przyjdą gorsze miesiące.
Do tego już niedługo opuszczają mnie dwie laski z którymi dzieliłam swoje wkurwienia i płacze dotyczące życia AuPair. Wu jedzie do Kanady szukać męża a O to najpierw do Polski a potem spada do Dani pracować w Legolandzie. Już mi tęskno. Co prawda się nie widziałyśmy ostatnio ale miło jest 'mieć' kogoś kto wie co znaczy "hostka spóźni się 15 minut i muszę zostać z tymi bachorami".
Faceta mam i fajnie. Ale on nie zrozumie bo nie był AuPair. Wiecie co jest śmieszne ale irytuje mnie okropnie a on tego nie rozumie. Po całym dniu bycia niewolnikiem swojej host rodziny i bycia na ich łasce i właściwie braku decydowania o sobie spotykam R(facet mój) i ostatnie o czym marzę to pokrojenie jebanego ananasa bo on chce. Serio? Tu też mam być niewolnikiem? I nie jest tak że on źle mnie traktuje, bo traktuje mnie jak księżniczkę i jestem z nim szczęśliwa. Chodzi o to że jestem wykończona psychicznie. Po całym dniu AuPairowania nie mam ochoty na uśmiech, otworzenie oczu czy zrobienie mu kawy. Moja host rodzina mnie nie docenia ani trochę. I to się przenosi do mojego związku bo mam takie odczucia (bardzo często). Myślę, że po roku który przedłużyłam z tą rodziną zmieni się wszystko. Pytanie czy ja dotrwam do końca roku. Fizycznie tak, ale psychicznie.
Okej miało być bez narzekania a wyszło że nic tylko bidolę.
Święta Święta. Nigdy bym nie pomyślała że takie odczucia będę miała co do tego czasu z dala od rodziny, Tak są walnięci i nienormalni Ci moi rodzice i bracia. Ale odcięłabym sobie rękę żeby być z nimi teraz i móc wrócić do R po świętach. No nic, nikt nie mówił że będzie łatwo.

Co robię gdy mam wolne? podróżuję, jem i spędzam czas z moim ulubionym człowiekiem na ziemi(R dla tych co się nie domyślili).
Mój mały potwór!

Mój duży potwór:)

Bear Lake (blisko do LA:))


Obiecuję się poprawić i pisać bardziej do rzeczy:))






czwartek, 3 grudnia 2015

JAK MOJE ŻYCIE ZMIENIŁO SIĘ O 360 STOPNI!

Mała uwaga: jeśli nie wiesz ile to 360 stopni to ten blog jest idealny dla Ciebie pod względem poziomu wiedzy.


Z ironicznej, sarkastycznej, puchatej, inteligentnej i szydzacej osoby zmieniłąm się.
Jestem ironiczną, sarkastyczną, puchatą, inteligentną i pogodzoną ze swoim losem osobą.
S
Zakochałam się. Wybranek serca mieszka i pracuje tutaj tak więc przedłużam swoje życie niewolnika aby zobaczyć co z tego wyniknie.
Nie, nie podoba mi się to. Ale po ciężkim dniu gdy widzę Go wszystko mi przechodzi.
Pewnie się zastanawiacie jak ktoś mógł się zakochać w tak okropnej Polsce(rzekłabym najgorszej!) jak ja.
Też mnie to zastanawia. No ale skowronki, biedronki i inne robactwo w powietrzu. Dlaczego nie motyle? Bo motyle są gdy wszystko łatwo i zgrabnie przebiega w znajomości chłopak-dziewczyna. U nas czasem bywa ciężko. Kłócimy się i godzimy bo jakby nie patrzeć jesteśmy różni jak cholera.
Oprócz 'docierania się'(i nie mam tu na myśli nic seksualnego) na polu : dziewczyna-chłopak, docieramy także nasze różnice kulturowe i bądź co bądź sposób wychowania(bo jak się okazało to ja typową Polką nie jestem)
Ja piękna białoskóra Europejka zakochałam się w ciemnoskórym Hindusie.
Więc w skrócie Europejka układa sobie życie z Hindusem w Ameryce.(czas na zmianę tytułu bloga?)

Jednak życie zaskakuje. Mogłabym pomyśleć że dawało mi w dup całe  25 lat  żeby uraczyć mnie szczęściem. Ale jakie to szczęście gdy po kilku tygodniach/miesiącach związku musicie myśleć co będzie za rok/1,5. Zastanawiam się czy moje przeznaczenie kiedyś  będzie łatwe. Może po prostu mój anioł stróż jest jak Ci nadgorliwi trenerzy fitness: "dalej Gosia podołasz i temu, rzucę się na najgłębsza wodę, może utoniesz ale wierzę w Ciebie".

Obiecuje że czwartki będą dniem notki!
zapodam kilka zdjęć bo nie każdy umie czytać:)

Pierwsza wycieczka razem!


Universal Studio




wtorek, 23 czerwca 2015

DZIECKA W AMERYCE SIĘ NIE BIJE ALE AUPAIR TO JUŻ MOŻNA!

Moje oko ma się znacznie lepiej. Nie chce wracać jeszcze do Polski więc zamiast prawdy (Hości mnie pobili) opowiem Wam bajkę jak to się poobijałam w mój wolny weekend.
Tak jeszcze na wstępie wiecie że tęsknie za Polską, jadłem Polskim bo ileż można wpierdzielać kuchnie całego świata!
Brakuje też mi tego potworka:
 
Wracając do tematu! Ostatni weekend miałam wolny. Najpierw plan był SF, potem LA, potem jednak okazało się że mam pracować a koniec końców wylądowałam w Yosemite Park:) 
Co śmieszniejsze pierwsze dwie opcje weekendu czyli SF i LA były planowane z pewną Wu., ale no nie wypaliło. Nagle Wu. pisze mi że jedzie do Yosemite, na co ja jej opisuje "ja też" i co? jechałyśmy z tą samą osobą:) 
Myślę że zapodam zdjęcia i przy nich podopisuje jakieś miłe uwagi:)


Moje kompanki podróży. Od lewej Wu. i eM.
 CZAS NA WIDOKI:



 PRAWIE CAŁA EKIPA BEZ OSTATNIEGO CZŁONKA ZAŁOGI!
(Od lewej: Meksykanka, eM, JA,Wu.)

Już tak mam że leżenie, pień wywołują u mnie zaciesz!
Jeszcze Wam opowiem o załodze z którą byłam bo to jest warte uwagi:
Meksykanka o imieniu..Nelly i jej kolega Luise i my trzy Polki. N. miała mnie odebrać w piątek w nocy aby w sobotę nad ranem prosto z SF(cała reszta załogi tam mieszka, oprócz eM, która spała u Wu) ruszyć do parku do którego jest 4 h jazdy, Jednak N. nie jest zbyt rozgarnięta i jednak umówione byłyśmy na 6.30 w sobotę. Tak więc zajechali po mnie o 7.30 i kolejne 30 minut wpychali bagaże... 
Na początku cieszyłam się że jedzie z nami jeden chłop L., bo to zawsze tania siła robocza, ależ się myliłam. Następny punkt to Safeway i zakupy. Ilość mięsa jaką planowali kupić nasi 'ciapaci przyjaciele" nie mieści się Wam w głowie. Więc odłożyłyśmy bez ich wiedzy trochę mięcha na półkę(jak na skąpe Polki przystało....po co komu mięso w leeesie!). Lecimy dalej. N. prowadziła jak szalona i gorszego kierowcy nie spotkałam! Po dotarciu na miejsce zaczęła się 'zabawa'. Nasz mężczyzna z krwi i kości był tak męski że gdy spotkaliśmy strażnika leśnego 20 minut zadawał mu pytania o niedźwiedzie w lesie...
Przyszło do rozkładania namiotu. Więc N. była tak zmęczona jazdą że otworzyła sobie winko i słodko piła a nasz bohater stał i się przyglądał jak 3 Polki rozbijają namiot. Gdzie Ci mężczyźni ja się pytam... no mi było za niego głupio. 
Po rozbiciu namiotu była godzina 12 więc czas coś zobaczyć w tym Yosemite! N. wsiadła za kierownicą i wtedy doszło do nas że ona 'obaliła cała butelkę wina'.... Potem był hiking, śpiewanie i inne przyjemne sprawy. W drodze powrotnej nawiązała się dyskusja między tyłem(Polki) a przodem(ciapaci). Zapytał nas Luise czy potrafimy gotować. Myślałam że chcę nawiązać miłą konwersację, ale jakże się myliłam. Na odpowiedź naszą że tak potrafimy, ciapaci odpowiedzieli że są strasznie zmęczenie więc teraz oni wezmą sobie drzemkę a my zrobimy jeść. 
Jednak N. nie mogła się oprzeć kolejnej butelce winka więc siedziała na ławce i towarzyszyła naszemu gotowaniu. Luise co prawda zaczął kroić warzywka ale gdy przyszła Wu. szlachetnie oddał jej nóż a sam zasiadł i się przypatrywał(dobry w tym jest!). Oczywiście pokroiłyśmy wszystko ale na tym się skończyło. Wzięłyśmy na co miałyśmy ochotę i na ogień a resztę im zostawiłyśmy. Na koniec dodam że Luise był(a) tak zmęczony tym wszytskim że powrotną drogę przespał. A aaaa aa a zapomniałabym. Luise siedział z przodu ale kto miał nawigować drogę? Oczywiście my! Luise raz wsiadł za kółko i oczywiście wywiózł nas z parku.... Luise nie wykazał się męskimi cechami w ogóle dlatego nazwałyśmy go Luisą! jest typową panią co leży i pachnie. 
Teraz zwierzęta i dzieci schowajcie. Czas na prawdziwe oblicze życia AuPair!
Plaster jest najlepszy!

grunt to pasująca szminka!
Uśmiech zawsze! 
Nie jest najgorzej:) w oczach Hindusów dalej jestem piękna!
Co mogę powiedzieć?  TAKIE SKUTKI PICIA WÓDKI!
N. wypaliła zioło i widziała niedźwiedzia. Luisa widział szatana który mi to zrobił! i płakał chłopaczyna!

Co robię gdy nie piję? ŚPIĘ! 
czasem jeszcze:
POMALUJĘ PAZNOKCIE:

UPIEKĘ COŚ:

NOI POBĘDĘ TĄ AUPAIR(jak mus to mus):
No ciężkie jest życie dziecka z AuPair!
Czy ktoś mówił że uzdolniona jestem?


Najważniejszy jest jednak uśmiech!

Wiecie co piszę rzadko więc przy każdej notce wyjawię Wam jakiś sekret. Dziś to będzie: mimo że ta mała diablica doprowadza mnie do szału to kocham ją:) Jest taką trochę kopią mnie. Już wiem przez jakie piekło musieli przejść moi rodzice żebym wyszła na ludzi!
z cyklu 'jestem zła ale Cię kocham TioTia!'







środa, 3 czerwca 2015

ZAPUŚCIŁAM KORZENIE!

Tak tak  moi drodzy, tak się tutaj osiedliłam że zaczęłam przeszukiwać profile AuPair dla mojego przyszłego dziecka. Z przykrością muszę stwierdzić że nie ma w czym wybierać w osobach polskiego pochodzenia.


(Pierwsze zdanie zawsze przyciąga czytelników). Kto mnie zna, ten wie że
a) nie wyobrażam sobie życia tutaj(dobra wyobrażam ale byłabym nieszczęśliwa)
b) nigdy bym się nie zdecydowała na dziecko
c) szybciej zdecydowałabym się na dziecko niż na AuPaira)
d) jestem chamska i złośliwa (więc ostatnie zdanie.. a co ja będę Wam tłumaczyć).

Dawno mnie nie było bo szczerze powiedziawszy albo się działo dużo za dużo i nie miałam czasu albo tak mało że mi się nie chciało.

Odwiedziłam Los Angeles. Miasto wywarło na mnie ogromne wrażenie. O zmroku w downtown robi się prawdziwe pole namiotowe na którym urzędują bezdomni albo ludzie rządni przygód(morderstwa gwałty, do koloru do wyboru). Oczywiście bez małych przeszkód się nie obyło.

W ostatni weekend 30 maja wybrałam się z O. W. i A.(nowa AP o której powinna być osobna notka!) na Polski festiwal. Było fajnie, ale przecenili ilość osób która zamierza spróbować polskich dań i trunków i szybko się jadło skończyło. Widziałam kumpla z Polski(pracuje dla FB, takie to się ma znajomości). Usłuchałam się typowego polskiego narzekania. Teraz to nie wiem co mnie wkurwia bardziej polskie narzekanie czy amerykańska ignorancja.(do narzekania trochę przywykłam bo 24 lata się z nim spotykałam. Natomiast ignorancja jest stosunkowo nowa, a wiadomo co nowe to ekscytujące).

Jeśli chodzi o moje życie jako AP no to zmuszam się do tych randek co by nie zardzewieć ale jakoś te chłopaki szału na mnie nie robią. Rodzynki:
Chinol: Where are you from?
Mojapięknabłyskotliwaosoba: Poland
Ch: Portland?
Mbpo: Poland
Ch: Where is it in US?
Mbpo:....
Ch: Do you miss your family?
Mpbo: yes and friends
Ch: boyfriend from France?
Mpbo: .....

Co do host dziecka i host rodzinki: oni chcą żebym z nimi została, ja nie wiem. Ja chce do miasta miasta. Host dad zmienia pracę i wielce prawdopodobne że będzie pracował z domu a w takim wypadku ja stąd spieprzam.
z moim dzieckiem zaczęliśmy nocnikowanie i mogę powiedzieć że jest kroczek na przód i kilka do tyłu. Ale opiszę małą przygodę z dziś. Siedzi Mała na nocniku i zrobiła pipi(dodam że musicie wiedzieć że ona jest baaardzo aktywna) i z radości podskoczyła do góry. Nocnik przykleił się jej do pupy i następnie opadł rozlewając siusiu na podłogę. Oczywiście musiałam klaskać i wiwatować że zrobiła PiPi do nocnika ale w głowie miałam (nojacieżpierdole).

Jakaś notka taka spokojna, bez sarkazmu, złośliwości.
Jadę do Polski za 2 miechy. Kto bogatemu zabroni? bilety w cenie 1400$ zabijają ale nie mój portfel bo rodzice tak bardzo się stęsknili że mi fundują na dzień dziecka bilecior!! Kto ma najlepszych rodziców pod słońcem? (No dobra tatę bo to on funduję, mama to tam się nie stęskniłą za bardzo skoro czeka codziennie na Skypie pół dnia:D).

całuski i przytulaski od kochającej i miłej GOCHY!

piątek, 24 kwietnia 2015

POLOWANIE NA MĘŻA!

Jako że jedna dobra duszyczka ostatnio w komentarzach 'uświadomiła' mnie, że posiadanie Californijskiego prawka, numeru SSN oraz konta w banku nie daje mi obywatelstwa obrałam nową ścieżkę.
Nie było mnie mnie bo męża szukam.
Fajne zajęcie ale męczące okropnie. Jadam sobie w fancy glancy restauracjach, podróżuje i wszystko za darmo. a chyba nic nie cieszy mnie tak jak rzeczy za darmochę! Rozwiewam już na początku domysły że 'puszczam się', 'dupy daję' i inne tego typu sprawy. Kto mnie zna wie inteligencja, dowcip, sarkazm(tak bardzo niezrozumiały w dzisiejszym świecie) zapewnia mi pełną listę kontaktów w telefonie. Zapomniałabym o mej urodzie która sprawia, że panowie zapominają o świecie.
Zrobiłam sobie małą przerwę w randkowaniu bo tak intensywanie to robiłam że rozchorowałam się na amen.
Dodam tylko że tu gdzie mieszkam jest niedostatek kobiet(albo ładnych i inteligentnych kobiet). Dochodzi do tego fakt że wszyscy są tu zapracowani na maksa(no może nie jak AuPairki ale harują).
Każdy ze spotkanych panów proponuje kolejną randkę ale hola hola tydzień ma 7 dni, a ja lubię czasem posiedzieć w pokoju i pobyć sama ze sobą(nie znalazłam jeszcze lepszego towarzysza niż ja sama!).

Jako że dawno mnie nie było nie pamiętam co się zmieniło/przydarzyło itd.
Ostatni weekend spędziłam ze wspaniała O. w San Francisco.
Zablokowali mi konto w Wells Fargo i sami nie wiedzą czemu.

Poznałam też nową AuPairkę z Polski, miałyśmy mały play date dla naszych dzieciaków. Niektórzy nie uwierzą ale chciała się ona spotkać z jakże niemiłą mną! i to publicznie! i wytrzymała. niedowiary!

Pewnie kolejna notka będzie już jak męża znajdę i będę go 'łapać na dziecko', więc co? przyszły tydzień?




.

czwartek, 26 marca 2015

OSTRO SIOSTRO

Chyba każdy zna uczucie przejedzenia. Granica jest cienka i łatwa do przekroczenia. Jednak gdy się ją przełamie jedyne na co ma się ochotę to zwymiotowanie.
Wystąpiło to u mnie. Jednak nie fizycznie a psychicznie.
Zapewne większa połowa z Was zaciera ręce i przygotowuje kąśliwe, ironicznie (lub bardziej prawdopodobne)  głupie komentarze pod postem. Co złe pisać nie będę bo przy pisaniu książki na podstawie bloga i tak bym to pominęła. Nijak by się to miało to pięknej różowej, brokatowej okładki( cała ja!).

Dawno nie pisałam więc trochę się nazbierało. Połowę zapomniałam drugą połowę ominę, więc napiszę o trzeciej połowie. Ostatni weekend(21-22.03): z rzeczy ważnych to zaczęliśmy wiosnę. Mniej ważne odwiedziła mnie O. Po weekendzie humor mi się poprawił, przypuszczam jednak że to zasługa rozpoczęcia wiosny niż odwiedzin cudownej i błyskotliwej( a jak ładnej- mój tata też tak sądzi, how creepy it is?:) Rozwodzić się o cudowności O., nie będę bo jeszcze zepchnęłabym swoją osobę z pierwszego planu. Było jadło, był drink, byłyśmy my mało odważne, były laski ubrane jak prostytutki, była grupa nastolatków ubrana jak do kościoła z dziewczynami które zapomniały spodni. Było kino(Kopciuszek z przesadzoną grą aktorską, która bardzo wpasowała się w klimat weekendu). Było poszukiwanie auta na parkingu. Z cyklu dobra rada Gie: Oprócz zapamiętania oznaczenia miejsca parkingowego jak L1 C, zapamiętajcie który to parking(A, B itd). Był także sernik w Cheescake Factory. Żeby trochę słodko było(no może nie tak jak pożarty sernik) to nigdy nie spodziewałabym się że można spotkać kogoś tak pasującego do Ciebie. z O. różnimy się pod wieloma względami ale z wielką łatwości przychodzi nam spędzać ze sobą czas(no okej, dla niej to udręka bo cytując jakże 'kąśliwy' komentarz " jestem ostatnią Polką z jaką chciano by się tu przyjaźnić', ale O. jest dobrą personą i robi dobre rzeczy jak kolegowanie się z najgorszą Polką w USA). Co lubię najbardziej w O.? że po czasie z nią czuję się natchniona.
Jadłyśmy o tu!, danie:  Chicken Porcini Penne . Grilled Chicken, Sun Dried Tomatoes, Black Kale, Shitake Mushrooms, Porcinni Cream Sauce. Popijając drinkiem.
Polecam restauracje jak i danie oraz przystojnego kelnera którefo nazwe "take your time". No śpieszno to mu nie było:)
Lubię swoja krzywą twarz na tym zdjęciu. Choć wyszła dosyć symetrycznie, ale to dzięki wspaniałej O.!

Byłam też uczestnikiem świetnego biegu Color RAD RUN, pieniążki z biegu poszły na Autystyczne Dzieci więc nie jestem złym człowiekiem(dobra, dopiero na biegu dowiedziałam się na jaki cel idą pieniądze, i mimo wszystko pobiegłam!). Pokrótce, to biegłam i rzucano we mnie proszkiem na zmianę z laniem kolorowej wody. Było głupkowato i przez to fajnie. Na biegu miałam też randkę. Przystojny chłop o niebywałych manierach. Jakże ja kocham silnych, pewnych siebie mężczyzn którzy nie boją się przewracać/popychać dzieci będących na ich drodze do wygrania dla mnie wyścigu. Niestety liczba poobijanych dzieci była niesatysfakcjonująca moją osobę więc odpuściłam tego pana.
Nie nie było to łatwe do zmycia.

byłam sportowym cackiem hosta, więc moja mina odzwierciedla wyrażenie "Kurwa i jak ja teraz mam wsiąść do samochodu".


W telegraficznym skrócie: egzamin praktyczny na prawo jazdy zdany, czekam na magiczną kartkę dzięki której stanę się obywatelem ameryki. Do prawka potrzebny był mi Social Security Number, więc już poważnie się tu osiedlam jak widzicie.
Miało być więcej, ale jak już mówiłam zapomniałam o trzeciej połowie tego co się wydarzyło.

ahoj załogo.
Jeszcze sentymentów trochę.
Dziwne jest to że mimo że było/jest(zależy od dnia) mi tu dobrze, dopiero wyjeżdżając dowiedziałam się jak bardzo kocham całą moją rodzinę(nawet młodszego z dwóch starszych braci, brata) i jak mi ich poniekąd wszytskich brakuje. Atmosfery jaką ta moja szalona, nienormalna rodzinka tworzy. Mimo że mam cudowną host rodzinę, dziecko jest jak moje, a Host rodzice jak moi rodzice co za pokręcony ale jak najbardziej odpowiadający mi układ.
Dobra żartowałam, chciałam żeby im się miło zrobiła w tej zakłamanej pełnej złodziei Polsce. 




wtorek, 10 marca 2015

NAJWIĘKSZE ROZCZAROWANIE AMERYKĄ I AU PAIRowaniem

Może zacznę od tego że miniony weekend spędziłam podróżując(chociaż boli mnie serce piszą słowo podróż, dlaczego? czytaj jełopie dalej!). Cztery Polki wybrały się do Big Sur. GieeS., O., J. i P.. Oprócz P każda jest AuPairką, najmłodsza J ma najdłuższy staż tutaj bo jej dwuletni kontrakt dobiega końca. P to koleżanka z Polski która odwiedziła ją na 1,5 tygodnia.  Zapewne obszerny komentarz wycieczki przeczytacie u mojej ukochanej towarzyszki O. , więc ja to pominę(jeśli ona nie opisze ze szczegółami naszej podróży to piszcie jej hejtowskie komentarze, nawet możecie jej grozić, a co będzie na prawdę trendy i fun? gdy napiszecie to jako Anonim. Ależ zabawa!). 
Więc ja tylko powiem że gdyby nie O., to weekend zaliczyłabym to koszmarnych nieudanych i wolałabym siedzieć w piwnicy zamknięta z 10 dzieci lub u rodziny F. (sorrki, ale musiałam:D). 
Moje i O. rozumowanie słowa "podróż, trip" jest zupełnie inne od tego J. i P. 
Jak to wyglądało: jadąc highway numer 1 zatrzymywaliśmy się na każdym możliwym miejscu! Kto jechał tą drogą wie, że miejsce na zatrzymanie się tam jest co 3 sekundy(i nie żartuje!). Rozumiem, było pięknie ale ludzie woda i piasek nie zmienia się co 3 sekundy. Było to nużące i denerwujące. 
Po dotarciu do hotelu była godzina 9 p.m. i co powiedziały nasze 20 letnie współtowarzyszki 'przygody'- "idziemy spać bo jesteśmy zmęczone! " Czy ktoś sobie jaja ze mnie robi?
Ogólnie rzecz ujmując laski były bez planu! auto należało do J., więc ja tylko kilka jebanych tygodni przed napisałam jej co chciałabym zobaczyć(co poleciła mi moja hostka). 
Ominęłyśmy Monterey i tym samym Akwarium tam znajdujące się. Przez prześliczne artystyczne miasteczko Carmel przebiegłyśmy sprintem. Dziewczyny robiły sobie zdjęcia z bratkami. Tak, tak moi drodzy bratki są także w Polsce, ale najwyraźniej 'inne'.
Ale szczytem (nawet nie wiem czego bo to przekracza wszelkie granice) było zdarzenie ostatniego dnia. Pojechałyśmy do Parku Narodowego Pinnacles. Jest to typowe miejsce na hiking. 
Była godzina 4 pm. Po 7 musiałyśmy być w Santa Clara u mnie bo O., czekał jeszcze powrót do siebie(1,5h). Droga z Parku do mnie to 2 h(bez korków). Prosta matematyka? Otóż nie! Myślę, że koleżanki użyły niewłaściwej całki obliczając to w swoich pustych głowach. Odpowiedź na moje rozważania" w okolicach 5 musimy wyjechać". 
O 4 ruszyłyśmy z O., na hiking, dziewuchy zostały w tyle bo postanowiły jeść(o różnicach preferencyjnych jedzenia później bo to też ciekawe zagadnienie). O 4.35 zdecydowałyśmy się z O. wracać w dół żeby wyjechać o tej 5. (sorry za powtarzanie godzin i tłumaczenie jak do dziecka ale zaraz się przekonacie czemu tak a nie inaczej). Schodząc w dół spotkałyśmy oczywiście dziewuchy, otworzyłam zacne usta i powiedziałam że 15 minut w górę nic nie ma i musimy schodzić bo i tak nie zdążymy wejść na szczyt. Koleżanki postanowiły zobaczyć te 15 minut zobaczyć na własne oczy. 
To co następuje później to 1 godzina 40 minut czekania na nasze koleżanki. Nie , nie drodzy czytelnicy kondor ich nie porwał i nie zeżarł(a szkoda!), postanowiły one iść na szczyt. 
Więc z O., czekałyśmy na kamieniach obok auto bo tam nic nie ma innego. cudownie? 
(anegdotka: O., sprawdzała na gps J., jak daleko jest Park do Santa Clara. Jadąc już z powrotem J., nie pokwapiła się sprawdzić co za adres wpisała O., tylko wcisnęła GO i jazda. Tym samym gpsik poprowadził nas na drugi koniec mojego miast:)).
Jedzenie: otóż ja i O. uwielbiamy jeść. Podróż może być nie udana ze względu na miejsce, pogodę itp ale jak jest dobre jedzenie to wszystko jest cacy. Myślę że zaraz po osobach z którymi się podróżuje jest ważne jedzenie. W tej kwestii różnimy się okropniaście z J i P. One przez cały weekend jadły ciastka, chipsy, Sprite, żelki... 
Więc weekend był cudowny bo z O.. Jednak największym rozczarowaniem do tej pory były Polki w USA! Kolejny raz przekonuje się że AuPairki to kretynki(nie wszystkie, bo ja i O., całkiem spoko jesteśmy!). 4-5 lat różnicy w wieku to przepaść. Największym rozczarowaniem są AuPairki tutaj:)
Pochwale się jeszcze, że do swojej listy amerykańskich doświadczeń mogę dodać : motel amerykański. Nie było to zwyczajne doświadczenie(każda teraz powie, pfff ja też spałam w motelu.) Ale czy w Waszym motelu o 5 nad ranem ktoś postanowił uprawiać sex a pewnie wiecie że ściany w takich miejscach są w kartki papieru o gramaturze 25 gr. Dmuchniesz (nie dziewczynę a powietrze) i po ścianie!
Teraz zapodam zdjęcia. Pamiętajcie: "Zazdrość dupę ściska" więc nie oszczędzajcie się!
POLECAM WSZYTSKIM RESTAURACJE POST RANCH INN. WARTO WARTO!
Zaraz po O., najmądrzejsza istota poznana na naszej wyprawie.
Piękna i niezawodna O., (okej dodałam to zdjęcie nie po to, żeby oddać jej hołd, a po to by się pochwalić zdolnościami fotograficznymi!)
Zdjęcie na pocztówkę!

O. się nie odważyła rozebrać a ja tak!

Słabsze zdjęcie od tego pod spodem ale wyszłam szczupło!
Ładniejsze zdjęcie i wyszłam normalnie:>
NIESAMOWITY LUNCH W POST RANCH!
Coś dla podniebienia!
Moje-pork z jajeczkiem:>
Zupa cebulowa O.
jagnięcina:>
Było jak w niebie!
Tuna
To co tygryski lubią najbardziej: DESERY!
Mój czekoldowy.
O. cytrynowy.
Kawka dla O.



tak sobie czekałyśmy prawie 2 godziny na nasze gwiazdki

Nie wierzę co teraz napiszę ale po dwóch dniach przez mojego host dziecka byłam stęskniona, ale tylko do dziś kiedy to mnie ugryzła!

Następnym razem: uduchowiona ja!