Dużo dziewczyn o tym mówi/mówiło że rodzina zmienia się w drugim roku jeśli z nią przedłużasz. Moja zmieniła się w momencie gdy mój związek zaczął przypominać poważny. Nie będę się nad nimi rozwodzić bo to nie ma sensu. Zacisnąć zęby i walczyć o swoje to jest to co zamierzam zrobić. Przynajmniej w tej minucie. Jestem rozchwiana emocjonalnie. Trochę 'siadła' mi psychika. Bardzo ciężko przychodzi mi cieszyć się z małych rzeczy. Nie, nie będę się użalać bo do takiego stanu mi jeszcze daleko. Ale wiem jedno to jak teraz żyję i co robię nie sprawia mi przyjemności ani satysfakcji. A przyjdą gorsze miesiące.
Do tego już niedługo opuszczają mnie dwie laski z którymi dzieliłam swoje wkurwienia i płacze dotyczące życia AuPair. Wu jedzie do Kanady szukać męża a O to najpierw do Polski a potem spada do Dani pracować w Legolandzie. Już mi tęskno. Co prawda się nie widziałyśmy ostatnio ale miło jest 'mieć' kogoś kto wie co znaczy "hostka spóźni się 15 minut i muszę zostać z tymi bachorami".
Faceta mam i fajnie. Ale on nie zrozumie bo nie był AuPair. Wiecie co jest śmieszne ale irytuje mnie okropnie a on tego nie rozumie. Po całym dniu bycia niewolnikiem swojej host rodziny i bycia na ich łasce i właściwie braku decydowania o sobie spotykam R(facet mój) i ostatnie o czym marzę to pokrojenie jebanego ananasa bo on chce. Serio? Tu też mam być niewolnikiem? I nie jest tak że on źle mnie traktuje, bo traktuje mnie jak księżniczkę i jestem z nim szczęśliwa. Chodzi o to że jestem wykończona psychicznie. Po całym dniu AuPairowania nie mam ochoty na uśmiech, otworzenie oczu czy zrobienie mu kawy. Moja host rodzina mnie nie docenia ani trochę. I to się przenosi do mojego związku bo mam takie odczucia (bardzo często). Myślę, że po roku który przedłużyłam z tą rodziną zmieni się wszystko. Pytanie czy ja dotrwam do końca roku. Fizycznie tak, ale psychicznie.
Okej miało być bez narzekania a wyszło że nic tylko bidolę.
Święta Święta. Nigdy bym nie pomyślała że takie odczucia będę miała co do tego czasu z dala od rodziny, Tak są walnięci i nienormalni Ci moi rodzice i bracia. Ale odcięłabym sobie rękę żeby być z nimi teraz i móc wrócić do R po świętach. No nic, nikt nie mówił że będzie łatwo.
Co robię gdy mam wolne? podróżuję, jem i spędzam czas z moim ulubionym człowiekiem na ziemi(R dla tych co się nie domyślili).
Mój mały potwór!
Mój duży potwór:)
Bear Lake (blisko do LA:))
Obiecuję się poprawić i pisać bardziej do rzeczy:))
Gdzie jadę co robić?! ^^ Do Legolandu?? Gosia, potworze...
OdpowiedzUsuńTeraz dopiero czuję jak tu jest ciężko. Teraz gdy nadchodzą święta. Dostałam kilka kartek od rodziny, od przyjaciół, przy każdej ryczałam jak kot... Czasami mam ochootę rzucić to wszystko w piz..u, ale pocieszam się, że już niedużo zostało :) Będzie dobrze! :)
OdpowiedzUsuńdziewczyny nie straszcie, powinno byc cudownie spelnianie marzen, cieszmy sie tym co mamy, tym co widzimy :)) raz sie zyje . pozdrawiam :))
OdpowiedzUsuń