wtorek, 23 czerwca 2015

DZIECKA W AMERYCE SIĘ NIE BIJE ALE AUPAIR TO JUŻ MOŻNA!

Moje oko ma się znacznie lepiej. Nie chce wracać jeszcze do Polski więc zamiast prawdy (Hości mnie pobili) opowiem Wam bajkę jak to się poobijałam w mój wolny weekend.
Tak jeszcze na wstępie wiecie że tęsknie za Polską, jadłem Polskim bo ileż można wpierdzielać kuchnie całego świata!
Brakuje też mi tego potworka:
 
Wracając do tematu! Ostatni weekend miałam wolny. Najpierw plan był SF, potem LA, potem jednak okazało się że mam pracować a koniec końców wylądowałam w Yosemite Park:) 
Co śmieszniejsze pierwsze dwie opcje weekendu czyli SF i LA były planowane z pewną Wu., ale no nie wypaliło. Nagle Wu. pisze mi że jedzie do Yosemite, na co ja jej opisuje "ja też" i co? jechałyśmy z tą samą osobą:) 
Myślę że zapodam zdjęcia i przy nich podopisuje jakieś miłe uwagi:)


Moje kompanki podróży. Od lewej Wu. i eM.
 CZAS NA WIDOKI:



 PRAWIE CAŁA EKIPA BEZ OSTATNIEGO CZŁONKA ZAŁOGI!
(Od lewej: Meksykanka, eM, JA,Wu.)

Już tak mam że leżenie, pień wywołują u mnie zaciesz!
Jeszcze Wam opowiem o załodze z którą byłam bo to jest warte uwagi:
Meksykanka o imieniu..Nelly i jej kolega Luise i my trzy Polki. N. miała mnie odebrać w piątek w nocy aby w sobotę nad ranem prosto z SF(cała reszta załogi tam mieszka, oprócz eM, która spała u Wu) ruszyć do parku do którego jest 4 h jazdy, Jednak N. nie jest zbyt rozgarnięta i jednak umówione byłyśmy na 6.30 w sobotę. Tak więc zajechali po mnie o 7.30 i kolejne 30 minut wpychali bagaże... 
Na początku cieszyłam się że jedzie z nami jeden chłop L., bo to zawsze tania siła robocza, ależ się myliłam. Następny punkt to Safeway i zakupy. Ilość mięsa jaką planowali kupić nasi 'ciapaci przyjaciele" nie mieści się Wam w głowie. Więc odłożyłyśmy bez ich wiedzy trochę mięcha na półkę(jak na skąpe Polki przystało....po co komu mięso w leeesie!). Lecimy dalej. N. prowadziła jak szalona i gorszego kierowcy nie spotkałam! Po dotarciu na miejsce zaczęła się 'zabawa'. Nasz mężczyzna z krwi i kości był tak męski że gdy spotkaliśmy strażnika leśnego 20 minut zadawał mu pytania o niedźwiedzie w lesie...
Przyszło do rozkładania namiotu. Więc N. była tak zmęczona jazdą że otworzyła sobie winko i słodko piła a nasz bohater stał i się przyglądał jak 3 Polki rozbijają namiot. Gdzie Ci mężczyźni ja się pytam... no mi było za niego głupio. 
Po rozbiciu namiotu była godzina 12 więc czas coś zobaczyć w tym Yosemite! N. wsiadła za kierownicą i wtedy doszło do nas że ona 'obaliła cała butelkę wina'.... Potem był hiking, śpiewanie i inne przyjemne sprawy. W drodze powrotnej nawiązała się dyskusja między tyłem(Polki) a przodem(ciapaci). Zapytał nas Luise czy potrafimy gotować. Myślałam że chcę nawiązać miłą konwersację, ale jakże się myliłam. Na odpowiedź naszą że tak potrafimy, ciapaci odpowiedzieli że są strasznie zmęczenie więc teraz oni wezmą sobie drzemkę a my zrobimy jeść. 
Jednak N. nie mogła się oprzeć kolejnej butelce winka więc siedziała na ławce i towarzyszyła naszemu gotowaniu. Luise co prawda zaczął kroić warzywka ale gdy przyszła Wu. szlachetnie oddał jej nóż a sam zasiadł i się przypatrywał(dobry w tym jest!). Oczywiście pokroiłyśmy wszystko ale na tym się skończyło. Wzięłyśmy na co miałyśmy ochotę i na ogień a resztę im zostawiłyśmy. Na koniec dodam że Luise był(a) tak zmęczony tym wszytskim że powrotną drogę przespał. A aaaa aa a zapomniałabym. Luise siedział z przodu ale kto miał nawigować drogę? Oczywiście my! Luise raz wsiadł za kółko i oczywiście wywiózł nas z parku.... Luise nie wykazał się męskimi cechami w ogóle dlatego nazwałyśmy go Luisą! jest typową panią co leży i pachnie. 
Teraz zwierzęta i dzieci schowajcie. Czas na prawdziwe oblicze życia AuPair!
Plaster jest najlepszy!

grunt to pasująca szminka!
Uśmiech zawsze! 
Nie jest najgorzej:) w oczach Hindusów dalej jestem piękna!
Co mogę powiedzieć?  TAKIE SKUTKI PICIA WÓDKI!
N. wypaliła zioło i widziała niedźwiedzia. Luisa widział szatana który mi to zrobił! i płakał chłopaczyna!

Co robię gdy nie piję? ŚPIĘ! 
czasem jeszcze:
POMALUJĘ PAZNOKCIE:

UPIEKĘ COŚ:

NOI POBĘDĘ TĄ AUPAIR(jak mus to mus):
No ciężkie jest życie dziecka z AuPair!
Czy ktoś mówił że uzdolniona jestem?


Najważniejszy jest jednak uśmiech!

Wiecie co piszę rzadko więc przy każdej notce wyjawię Wam jakiś sekret. Dziś to będzie: mimo że ta mała diablica doprowadza mnie do szału to kocham ją:) Jest taką trochę kopią mnie. Już wiem przez jakie piekło musieli przejść moi rodzice żebym wyszła na ludzi!
z cyklu 'jestem zła ale Cię kocham TioTia!'







4 komentarze:

  1. Hahahahahahahhahahaahahhahahahahahahahahahahahaahahahahqhqhq o drzewo sie wyjebalas czy jak?xD dobrZe ze mnie tam nie bylo bo robilabym akcje ratunkowa razem z Louisa! Nie zawsze Wam sie Ci travel buddiestrafiaja trzeba lepiej szukac!

    OdpowiedzUsuń
  2. zawsze coś :D heh

    www.paulaintheusa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba chcę poznać Luisa, brzmi jak ekstra towar na męża.!

    OdpowiedzUsuń