czwartek, 17 grudnia 2015

UŻALAM SIĘ BO JESTEM TAK ZAJEBIŚCIE SZCZĘŚLIWA!!



Dużo dziewczyn o tym mówi/mówiło że rodzina zmienia się w drugim roku jeśli z nią przedłużasz. Moja zmieniła się w momencie gdy mój związek zaczął przypominać poważny. Nie będę się nad nimi rozwodzić bo to nie ma sensu. Zacisnąć zęby i walczyć o swoje to jest to co zamierzam zrobić. Przynajmniej w tej minucie. Jestem rozchwiana emocjonalnie. Trochę 'siadła' mi psychika. Bardzo ciężko przychodzi mi cieszyć się z małych rzeczy. Nie, nie będę się użalać bo do takiego stanu mi jeszcze daleko. Ale wiem jedno to jak teraz żyję i co robię nie sprawia mi przyjemności ani satysfakcji. A przyjdą gorsze miesiące.
Do tego już niedługo opuszczają mnie dwie laski z którymi dzieliłam swoje wkurwienia i płacze dotyczące życia AuPair. Wu jedzie do Kanady szukać męża a O to najpierw do Polski a potem spada do Dani pracować w Legolandzie. Już mi tęskno. Co prawda się nie widziałyśmy ostatnio ale miło jest 'mieć' kogoś kto wie co znaczy "hostka spóźni się 15 minut i muszę zostać z tymi bachorami".
Faceta mam i fajnie. Ale on nie zrozumie bo nie był AuPair. Wiecie co jest śmieszne ale irytuje mnie okropnie a on tego nie rozumie. Po całym dniu bycia niewolnikiem swojej host rodziny i bycia na ich łasce i właściwie braku decydowania o sobie spotykam R(facet mój) i ostatnie o czym marzę to pokrojenie jebanego ananasa bo on chce. Serio? Tu też mam być niewolnikiem? I nie jest tak że on źle mnie traktuje, bo traktuje mnie jak księżniczkę i jestem z nim szczęśliwa. Chodzi o to że jestem wykończona psychicznie. Po całym dniu AuPairowania nie mam ochoty na uśmiech, otworzenie oczu czy zrobienie mu kawy. Moja host rodzina mnie nie docenia ani trochę. I to się przenosi do mojego związku bo mam takie odczucia (bardzo często). Myślę, że po roku który przedłużyłam z tą rodziną zmieni się wszystko. Pytanie czy ja dotrwam do końca roku. Fizycznie tak, ale psychicznie.
Okej miało być bez narzekania a wyszło że nic tylko bidolę.
Święta Święta. Nigdy bym nie pomyślała że takie odczucia będę miała co do tego czasu z dala od rodziny, Tak są walnięci i nienormalni Ci moi rodzice i bracia. Ale odcięłabym sobie rękę żeby być z nimi teraz i móc wrócić do R po świętach. No nic, nikt nie mówił że będzie łatwo.

Co robię gdy mam wolne? podróżuję, jem i spędzam czas z moim ulubionym człowiekiem na ziemi(R dla tych co się nie domyślili).
Mój mały potwór!

Mój duży potwór:)

Bear Lake (blisko do LA:))


Obiecuję się poprawić i pisać bardziej do rzeczy:))






3 komentarze:

  1. Gdzie jadę co robić?! ^^ Do Legolandu?? Gosia, potworze...

    OdpowiedzUsuń
  2. Teraz dopiero czuję jak tu jest ciężko. Teraz gdy nadchodzą święta. Dostałam kilka kartek od rodziny, od przyjaciół, przy każdej ryczałam jak kot... Czasami mam ochootę rzucić to wszystko w piz..u, ale pocieszam się, że już niedużo zostało :) Będzie dobrze! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. dziewczyny nie straszcie, powinno byc cudownie spelnianie marzen, cieszmy sie tym co mamy, tym co widzimy :)) raz sie zyje . pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń