sobota, 8 listopada 2014

o rodzinie, oczekiwaniach, strachu

Jestem na etapie czekania na dokumenty aby dokończyć wniosek wizowy. Następnie umówię się na wizytę w ambasadzie, i miejmy nadzieję spotkanie będzie czystą formalnością:)
Lot mam 15 grudnia, jeszcze nie zdecydowałam czy z Krakowa czy Warszawy. Decyzja trudna bo do Krakowa mam 40 minut na lotnisko, natomiast do Wawy musiałabym jechać dzień wcześniej aby się na lot nie spóźnić. Jednak za stolicą przemawia fakt, że jedna bardzo sympatyczna Osóbką stamtąd leci. Będę z tą Personą zarówno na szkoleniu jak i później w Californii(i to dosyć niedaleko:).
Moja rodzina mieszka w Santa Clara, będę drugą mamą 20 miesięcznej dziewczynki S.
Moje wyobrażenie o rodzinie: 
-HM rządzi
-tata jest na luzie
-S. jest słodka, ruchliwa i uparta
-są rodziną która szuka członka rodziny
-z HM mamy bardzo podobne charaktery(może być gorąco)
Jeśli zapytacie mnie jak wybrałam rodzinę, powiem tylko wszystkie poprzednie wypadały blado na tle tej. Jako jedyna HM napisała do mnie personalnego maila. Przy pierwszej rozmowie miałam uczucie: pakuj się i jedź. Prawda jest taka że cokolwiek rodzina Wam powie może okazać się kłamstwem. Zarówno Wy przyszłe AP jak i rodzina ryzykujecie. Oczywiście MY więcej, bo bilet powrotny do tanich nie należy:) Co mogę doradzić? Zapytajcie o to co jest dla was na prawdę ważne i co mogłoby Wam przeszkadzać. Dla mnie ważne jest wsparcie rodziców przy wychowaniu S.(to maluch więc to będzie opieka+ wychowanie). Jeśli ważne jest dla Was samochód, telefon, wakacje itp pytajcie:). Widziałam dom i trochę się zawiodłam, myślałam że Amerykanie mieszkają wyłącznie w wielkich chałpach, mój to zwyklak.
Rozkład dnia, bardzo zmienny bo mama to lekarz. Napiszę więcej już stamtąd(jak dolecę:D)
Następnym razem pokażę prezenty dl hostów i na święta:)

Strach? pewnie że jest. właściwie jedziemy do obcych ludzi.

0 komentarze:

Prześlij komentarz